Rzadko kiedy podczas obrad sesji rady miasta dochodzi do scysji . Tym razem zdenerwowania nie krył przewodniczący rady miasta, po tym jak radni musieli po raz kolejny zajmować się uchwałą w sprawie nadania nazwy ulicy gen. Maczka.
Sprawa wróciła na wokandę rady po miesiącu od podjęcia uchwały. Nadzór prawny dopatrzył się błędu w terminie wejścia w życie nowego nazewnictwa traktu. W przyjętej we wrześniu uchwale był zapis o tym, że wejdzie ona w życie w dniu podjęcia. Tymczasem prawnicy wojewody uznali, że jest to akt prawa miejscowego i wymaga opublikowania w dzienniku urzędowym województwa mazowieckiego.
Fakt, że ponownie radni musieli zajmować się tym tematem, zdenerwował przewodniczącego rady miasta. ? Musimy skończyć z tymi niedoróbkami w naszej pracy. Nie możemy tracić czasu na ponowne zajmowanie się takimi sprawami ? mówił Marek Jonczak, domagając się od wiceburmistrz wskazania osoby odpowiedzialnej za to uchybienie. Dodatkowo okazało się, że przy wcześniej podejmowanych podobnych uchwałach, był prawidłowy zapis o terminie wejścia dokumentu w życie. Tym razem go zabrakło, mimo, że projekt uchwały był opiniowany przez radcę prawnego magistratu.
Do odpowiedzi został w tej sprawie wywołany Jerzy Makulec. Pracownik magistratu odpierał zarzuty, twierdząc, że błąd w uchwale duży nie jest. ? Wojewoda nie wskazał żadnych uchybień merytorycznych, tylko kwestię wejścia w życie uchwały ? mówił urzędnik. Wyjaśnienia nie do końca przekonały Marka Jonczaka (na zdjęciu). - Rozumiem, że jak nie ma winnych, to winni są radni miasta ? odpowiadał. - Proszę o większą uwagę i staranność przy przygotowywaniu projektów uchwał ? kończył dyskusję przewodniczący.
Łukasz Korycki