reklama

baner projekt 

reklama

Austria rowerem. Turystyka na dwóch kółkach jest dla każdego

Opublikowano: 10 maj 2023, 07:17 Kategoria Sport
rowerturystyka rowerowagarwolin
Ten artykuł przeczytasz w 2 - 3 min.

6 miesięcy planowania - 8 dni jazdy rowerem, pokonanych 530 km. Radosław Szarek i Hubert Mikulski zorganizowali wyprawę „Austria rowerem”. Mieszkańcy Garwolina przekonują, że do turystyki rowerowej nie trzeba mieć drogiego sprzętu, a na dwóch kółkach można dotrzeć tam, gdzie samochodem lub na pieszo nigdy by się nie trafiło.

Radosław Szarek do tej pory organizował 2-3 dniowe wypady rowerowe po Polsce. W ubiegłym roku zwiedził w ten sposób 14 z 16 województw w kraju. Pasją do eskapad na dwóch kółkach zaraził go wychowawca ze szkoły podstawowej śp. Piotr Ekiert. W tym roku, na przełomie kwietnia i maja, wybrał się z Hubertem Mikulskim do Austrii. Wyprawę trzeba było zacząć planować pół roku wcześniej, tak aby zgrać bilety kolejowe do i z Wiednia.

Początek wyprawy to miasto Landeck, skąd mieszkańcy Garwolina udali się do Worgl na Tyrolu. Kolejny etap to Salzburg-Linz, a ostatni to jazda wzdłuż Dunaju do Wiednia. Razem rowerzyści spędzili osiem dni na rowerze, pokonując 530 km. Zwiedzili cztery duże miasta Wiedeń, Salzburg, Innsbruck i Linz oraz dziesiątki małych, górskich miasteczek. – Wszystko co było zaplanowane, wyszło w 90%. Po dotarciu do Landeck musieliśmy zmienić plany i do Innsbrucka pojechać pociągiem. Lało cały dzień, padał zimny deszcz, nie dałoby rady przejechać tego odcinka w zaplanowanym wcześniej czasie – opowiada w rozmowie z nami pan Radosław.

reklama


Turyści z Garwolina 30 kilogramów ekwipunku wieźli ze sobą, nocując pod namiotem na okolicznych kampingach. Nasz rozmówca zwraca uwagę na bardzo dobrą infrastrukturę w Austrii. - Od miasta do miasta dojedzie się rowerem. Po Austrii poruszaliśmy się praktycznie tylko ścieżkami rowerowymi. Panuje tam prosta zasada – pociągiem po torach, autem po drogach, a rowerem po ścieżkach – zaznacza 44-latek.

W czerwcu pan Radosław wybiera się z rodziną na Velo Dunajec, wytyczoną po Pienińskim Parku Narodowym. Mieszkaniec Garwolina poleca taką formę spędzania wolnego czasu. - Turystyka rowerowa zwiększa zasięg zwiedzanego terenu. Kiedyś pojechałem pociągiem pod Jelenią Górę i przejechałem rowerem 80 km w kierunku Lwówka Śląskiego i Bolesławca. Zwiedziłem tereny, których jadąc samochodem nie zobaczymy, a na pieszo tam nie dotrzemy – podkreśla.

Co ważne, zwiedzanie z poziomu dwóch kółek nie wymaga dużych nakładów finansowych. – Rower mam za 800 zł. 600 złotych wydałem na wymianę podzespołów przed wyprawą na Austrię. To wystarczy. Nie trzeba mieć roweru na 5 tys. zł, żeby przeżyć taką przygodę. Kondycja? Ją wyrobiłem dojeżdżając codzienne do pracy. 25 km w obie strony – zamiast samochodem, to rowerem. Zaoszczędzone na paliwie pieniądze przeznaczyłem na wyprawę – dodaje na zakończenie.

Łukasz Korycki

fot. arch. Radosława Szarka


Dodaj komentarz

Dodaj komentarz
reklama
reklama