– Czuję się jeszcze zmęczona po maratonie, ale emocje już opadają. Bardzo się cieszę, bo medale mistrzostw Polski już miałam, ale medale są trzy, a mistrzyni jest tylko jedna – mówi zawodniczka, która dzisiaj wręczała nagrody podczas finału XIV Grand Prix Ziemi Garwolińskiej.
Trudny bieg, wielki tytuł
Emilia Mazek zdobyła mistrzostwo Polski, choć – jak sama przyznaje – bieg wcale nie ułożył się po jej myśli. – Od początku nie szło tak, jak miało być. Czułam się fatalnie, tempo spadło, a na ostatnich kilometrach musiałam nawet przechodzić do marszu, bo odcięło mi nogi – wspomina. – Chciałam złamać 2:30, a dobiegłam z 2:35. Wynik nie jest zadowalający, ale na rekordy jeszcze przyjdzie czas. Teraz mam tytuł mistrzyni Polski – mówi.
Zwycięstwo w Warszawie przyniosło Emilii nie tylko złoty medal, ale też sporą rozpoznawalność. – Sukces bardzo się rozniósł, przybyło mi mnóstwo followersów na Instagramie, pojawiły się wywiady. Na oferty sponsorskie jeszcze czekam, więc jeśli ktoś chciałby współpracować – zapraszam – śmieje się biegaczka.
Choć tytuł brzmi dumnie, codzienność Emilii daleka jest od sportowego luksusu. – Na co dzień pracuję w Sklepie Biegacza na pełen etat. Zazwyczaj spędzam w pracy 10 godzin, a biegam przed nią – wstaję o 6, o 7 jestem na treningu, potem od 10 do 21 w pracy. Oprócz biegania i pracy nie mam na nic innego czasu – opowiada.
Mimo ogromnego wysiłku, biegaczka nie zamierza odpuszczać. Jej sportowy cel pozostaje jasno określony. – Nie spocznę, dopóki nie złamię 2:30 w maratonie. Wiem, że jestem na to gotowa, ale w maratonie musi zagrać wszystko – zapowiada.
Początki w Garwolinie
Mistrzyni Polski doskonale pamięta swoje sportowe początki, które związane są właśnie z Garwolinem. – Pierwszy mój bieg masowy to „Bieg do wiosny” – wystartowałam w halówkach i bawełnianej koszulce, kompletnie nieprzygotowana, a mimo to wygrałam. To mnie zmotywowało, by spróbować dalej – wspomina.
Z sentymentem obserwuje też rozwój lokalnego cyklu Grand Prix Ziemi Garwolińskiej, w którym kiedyś startowała, a dziś wraca jako gość honorowy i mistrzyni. – Fajnie, że takich imprez jest coraz więcej. Widać, że bieganie znów stało się modne, a to bardzo dobrze – podkreśla.
Na koniec Emilia Mazek kieruje kilka słów do tych, którzy dopiero myślą o rozpoczęciu przygody z bieganiem. – Nie zachęcam, żeby od razu ruszać z kanapy na start, bo to może się źle skończyć. Lepiej zacząć od marszobiegów i dobrych butów. Ale warto spróbować – nie każdy musi być mistrzem świata czy Polski, ale każdy może coś dla siebie z tego wyciągnąć. Nawet ta satysfakcja, że każdego dnia możemy być lepsi od tego, co było kiedyś, jest bezcenna – przyznaje.
Łukasz Korycki













Napisz komentarz
Komentarze